Krew się w żyłach gotuje jak się to czyta, a co dopiero w tym uczestniczyć.
Pracuję w handlu (już chyba aż za długo

) miałem już różne sytuacje z klientami. Sprzedaję przecież towar nie wyprodukowany przeze mnie więc nie mogę za niego ręczyć - teoretycznie, różne przypadki się zdarzają-różne pomyłki i wady. Ale wszystko staram się wyjaśnić, załatwić tak żeby klient był zadowolony (niejednokrotnie kosztem marży) bo przecież zadowolony klient to najlepsza reklama.
Dlatego nie rozumiem i pojąć nie mogę zachowania tego pana R - jako nie wiem pracownika czy właściciela salonu? - mniejsza o większość ale reklamę sobie robią niezłą hehe.
Minęli się chyba z powołaniem bo nie nadają się do pracy z klientem jeśli maja takie podejście, takie zachowanie.