witam wszystkich, postanowiłem opisać swoje przygody ze stworami o ostrych zębach i jak z nimi walczę. Problem męczy mnie od półtora roku, czyli od drugiej nocy z moim nowym tucskiem. Auto parkuje na parkingu przed blokiem, i od razu stało się łakomym kąskiem dla kun

(( Próbowałem różnych metod, żadna nie działała. Kostka do kibla, różnych firm, różnych zapachów - zapomnijcie. Kulki z naftaliną - kuny rozniosły w perzynę po kilku dniach. Sierść psa (którą zdobyłem z trudem) - nie robiła najmniejszego wrażenia na tych wrednych stworach. Różne spreje i środki - z różnym skutkiem, w najlepszym przypadku pomagało na kilka dni. Ultradźwięki sobie odpuściłem - czytałem, że nie działa bo po kilku dniach kuny się przyzwyczajają i olewają każde dźwięki

Żywo-łapka odpada w miejscu publicznym, poza tym na osiedlu grasuje nie jedna kuna, a cała banda. Raz widziałem w nocy z okna, jednocześnie 3 kuny wybiegające spod różnych samochodów. Próbowałem nawet trutki kupionej na allegro, rozłożyłem na silniku, a te france nawet jej nie tknęły, wolały kable i gumowe węże. Szczególnie upodobały sobie te cienkie węże od klapek dolotu i przewody od sondy lambda... Zrozpaczony brakiem sukcesów w walce ze stworami, zacząłem się nawet rozglądać za jakimś garażem na wynajem. Niestety nie znalazłem żadnego w rozsądnej odległości od domu... Ogólnie mógłbym bestseller napisać o tych stworach kuniastych, tyle mi krwi napsuły... Ale na koniec trochę optymizmu

Od pół roku mam spokój (jako taki), z tymi gryzoniami. Czasami jakaś wejdzie pod maskę na chwilę, ale zaraz wybiega. Najważniejsze, że przestały gryźć!!!

Raz na 2 miesiące spryskuję silnik preparatem na kuny firmy Arox, który przypadkowo znalazłem na półce w Castoramie i postanowiłem spróbować... To gęsty koncentrat w 50-cio ml buteleczce. Kupiłem 3 opakowania i rozcieńczyłem w 1 litrze wody destylowanej. Natryskuję to za pomocą małego 1 litrowego spryskiwacza do kwiatów, który znalazłem w domu

Środek ten toksycznie śmierdzi, do tego stopnia, że muszę go trzymać na balkonie, bo jak stał w pokoju to po paru godzinach rodzina dastawała zawrotów głowy... Po odparowaniu wody, na silniku tworzy się jakby cienka warstwa takiego tłustawego nalotu (ale tak w miarę minimalnie). I do puki ten nalot nie odparuje/wyschnie (czyli około miesiąca/dwóch) - kuny nie wchodzą! Jak po tym okresie zaczynam dostrzegać ślady łap, spryskuję znowu

Wadą jest szybko brudzący się silnik, bo do tej mazi łatwo czepia się kurz, ale ja biorę to w ciemno... Lepiej mieć silnik brudny i sprawny niż czysty i pogryziony

)) Pzdr.