Forum Hyundai Tucson Polska

Ja pierwszy raz w życiu kupuje nowy ale przeznaczeniem jazdy minimum 6-7 lat. Poniżej tego okresu ekonomicznie jest to nieuzasadnione.
Zawsze miałem dobre używki i nie narzekałem. Ale wtedy były inne czasy i diesle i benzyny były prostsze w konstrukcji zamiast obecnych turbobenzyn i innych wynalazków na kilka lat.
A że cena wyprzedażowa atrakcyjna więc postanowiłem sprawić sobie nowy. Wg cennika standardowego na pewno bym nie wydał 110-120k za koreańskie auto.
I mówimy tutaj o gotówce a nie kredycie czy leasingu. Inaczej się wydaje swoją kasę z ROR a inaczej gdy właścicielem auta ma być bank.
Z obserwacji rynku za 70-90k zł nic używanego i ciekawego się nie kupi. Chyba że zjeżdżoną RAV4 z 2012 i przebieg 120 tys.- wolę nowy Tucson około 95 k

Speedor pisze: ↑

26 sty 2018, 10:36

Ja pierwszy raz w życiu kupuje nowy ale przeznaczeniem jazdy minimum 6-7 lat. Poniżej tego okresu ekonomicznie jest to nieuzasadnione.
Chyba że zjeżdżoną RAV4 z 2012 i przebieg 120 tys.- wolę nowy Tucson około 95 k

Nie jesteś jedyny

Speedor pisze: I mówimy tutaj o gotówce a nie kredycie czy leasingu. Inaczej się wydaje swoją kasę z ROR a inaczej gdy właścicielem auta ma być bank.

To prawda, nie każdego stać na luksus gotówki, i musi ponosić dodatkowe koszty i stres czy da radę, czy nie straci dochodów itp. Więc najpewniej inaczej

Stres jest jak właścicielem auta jest bank i trzeba co miesiąc wydawać na ratę leasingową czy kredytową. A jak praca się urwie to zupa blada...bank zabiera autko..

Przecież to napisałem
Chyba, że ma się zabezpieczenie, w formie gotówki, jakby co

Dlatego aby gotówki ubywało jak najmniej warto zainstalować LPG.
Nie mówię o użytkownikach jeżdżących nowym autem max.3-4 lata lub robiących rocznie < 7 tys.km - toż to marginalne przypadki.
Zaobserwowałem na przestrzeni lat że przeciwnikami LPG są na ogół ludzie którzy do mechaniki się nie dotykają.
U nich każda awaria i problem urasta do mega rozmiarów. A już ingerencja w silnik, to masakra jakaś - pewnie się rozleci za chwilę.
Wg nich najlepiej kupić nowy a jak skończy się gwarancja sprzedać i kupić kolejny nowy. Do warsztatów niech jeżdżą właściciele staroci..

Speedor pisze: ↑

26 sty 2018, 13:42

U nich każda awaria i problem urasta do mega rozmiarów. A już ingerencja w silnik, to masakra jakaś - pewnie się rozleci za chwilę.
Wg nich najlepiej kupić nowy a jak skończy się gwarancja sprzedać i kupić kolejny nowy.

Niestety do takiego nastawienia przyczynili się poniekąd "specjaliści" w warsztatach, którym wypadałoby patrzyć na ręce bo albo coś spieprzą, albo skasują jak za zboże, albo oba naraz. Zresztą program "Będzie pan zadowolony" jest najlepszym tego obrazem

Masz rację. Ostatnio miałem taki przypadek przy wymianie rozrządu.
Po wymianie zapalał się CHECK, nie działał obrotomierz a auto zaczęło palić nagle 20 LPG /100km.
Szef warsztatu powiedział bym pojechał do zaprzyjaźnionego elektryka.
Elektryk powiedział że to wina złego czujnika wałka rozrządu i dlatego jest CHECK - bym kupił używany ale oryginalny japoński czujnik.
W drugim warsztacie okazało się że pierwszy warsztat spier***montaż i kółka zębate zostały odwrotnie założone a czujnik wałka jest ok, poza tym pomylili kabelki w instalacji LPG.
Oczywiście wziąłem fakturę za poprawienie, pierwszy warsztat oddał kasę.
Także coraz mniej dobrych warsztatów

Gdybym był mechanikiem albo miał kumpla mechanika, któremu mógłbym w 100% zaufać na pewno nie kupowałbym nówki z salonu, a w tej cenie kupiłbym jakieś 5-7 letnie wypaśniejsze auto. Ale tak nie jest i wolę mimo wszystko mieć te 5 lat gwarancji i w razie czego jechać do ASO. Wiadomo tam też cudów nie ma, ale mimo wszystko trzymają chyba jakiś poziom

Speedor pisze: ↑

26 sty 2018, 12:07

Stres jest jak właścicielem auta jest bank i trzeba co miesiąc wydawać na ratę leasingową czy kredytową. A jak praca się urwie to zupa blada...bank zabiera autko..

A co to za stres przy samochodzie? Odnosząc się do tematu:
1. Ja mam samochód w leasingu, podobnie jak kolega Kris nie kupiłbym samochodu za gotówkę ponieważ rodzi to problemy (chyba, że ktoś pracuję na umowę o pracę, dostaje 15 tys netto na rękę wówczas ok). Generalnie jest powiedzenie mówiące "Nie mieć nic, zarządzać wszystkim", które bardzo się sprawdza zwłaszcza u ludzi operującymi większymi sumami (ryzyko takiego biznesu jest mniejsze) - bogata osoba to niekoniecznie taka co ma na koncie sześć zer .
Jeśli się stanie tak, że nie będę miał na ratę leasingową (oby nie) to nie widzę w tym jakiegoś wielkiego problemu bo:
- można zrobić cesje leasingu (dużo jest takich ofert jest to wykonalne)
- wpłaciłem 30% za samochód, nie będę miał kasy leasing zabierze samochód rozliczy umowę może coś jeszcze zostanie - i po temacie nie stać mnie nie jeżdżę wracam do czegoś tańszego używanego.
Bardziej by mnie zmartwiło to, że tracąc dochody nie będę miał co jeść lub gdzie mieszkać. A hipotetycznie gdybym kupił auto za gotówkę to bez zarobkowania i tak nie miałbym na opłaty, paliwo itp. więc jak nie patrzeć d*** z tyłu --> trzeba pracować i tyle bo inaczej się nie da, a tak to te 100tys gotówki co dałbym za samochód mogę przeznaczyć na życie i raty leasingu w czasie kiedy nie zarobkuje
2. O LPG negatywnie mówią najwięcej ci co go nigdy nie mieli, ja rozumiem że koś jeśli trzyma samochód trzy lata, pokonuje 40tys km to mu się nie kalkuluje więc nie ma sensu zakładać gazu wynika to z prostego rachunku. Należałoby pomyśleć czy zakup samochodu się kalkuluje niemniej ja to szanuje ponieważ pieniądze są od dawania radości a nie leżenia na koncie
3. Jeśli chodzi o nowy samochód z LPG - to niestety nie ma co kupić, ja szukałem (może nieudolnie) ale generalnie z fabrycznym LPG (nie dokładanym przez ASO) to można kupić Astrę H sedan, lub Zafirę a z SUV to chyba tylko Dustera - żaden z tych samochodów mi nie odpowiadał więc kupiłem Tucsona i jeśli byłby z LPG to z chęcią bym dopłacił ile trzeba