To może ja jednak podsumuję.
+ Prawie każde zabezpieczenie da się obejść. Tak samo jak każdy samochód da się rozmontować na części - kluczową rolę odgrywa czas. Każde zabezpieczenie go wydłuża zwiększając ryzyko wpadki i szansę na to, że złodziej odpuści.
+ Wyedukowany złodziej nie będzie ryzykował - każdy daje sobie limit czasu na robotę - nie udaje się zwija żagle.
+ Umówmy się, że Tucson to nie Ferrari, czy Ford Mustang Daytona z 1979 żeby koniecznie rwać za wszelką cenę zabezpieczony egzemplarz, bo jest zamówienie. Takich Tucsonów w mieście jest kilkadziesiąt lub kilkaset i z palcem w d... można z łatwością wziąć innego.
+ CAN Immobilizer jest właściwie nie do obejścia - działa na każdy podzespół przypięty do magistrali. Nie ma opcji zagłuszenia go, czy wyeliminowania, czy obejścia - to tak nie działa, że można sobie zrobić baypasa jak w zwykłym immobilizerze, czy blokadzie zapłonu albo pompy paliwa - zrobionej zamykaniem obwodu na guziczek, grzebanie przez OBD za pomocą komputera też jest na nic. Jedyna możliwość to fizyczne usunięcie - problem w tym, że do znalezienia urządzenia potrzeba będzie być może rozebrać pół samochodu. Komunikację po BT można zdezaktywować, choć jej złamanie to też nie jest bułka z masłem jak się wydaje, bo transmisja jest kodowana odpowiednimi algorytmami a nawet ich podsłuchanie nie oznacza rozszyfrowania przekazywanego kodu. Pozostają transpondery, które też korzystają z silnego szyfrowania - powodzenia w łamaniu kodu zabezpieczonego kluczem 256 bitowym - dobra niech będzie 128 bitowym.
Dla niezorientowanych - wikipedia - https://pl.wikipedia.org/wiki/Atak_brute_force
Na zakończenie, fajnie się opowiada, że nie ma siły na złodzieja i nie ma sensu nic robić. To zapytam - jak wychodzicie z domu - zamykacie drzwi na klucz? Ale po co? Przecież jak będą chcieli okraść to i tak okradną

Życzę każdemu mądrej decyzji - ja swoją podjąłem - w piątek ją zrealizuję.